W czasie 6 h lotu wchlonelam posilek makaronowy, kanapke i zostalam uraczona ginem z tonikiem. Po mojej prawicy zasiadala starsza pani Tamilka, po angielsku umiala tylko slowo "cola",za kazdym razem sie tym chwalila gdy stewerdessa przechodzila. Po mojej lewicy siedzial Lankijczyk, wracajacy po 5 latach na wyspe, studiowal w Niemczech i mentalnosc niemiecka wcale go nie zachwycila.
Po ladaowaniu w Bahrajnie, poproszono aby kazdy zabral swoj bagaz podreczny i udal sie do kontroli. Smieszne zwyczaje.Po ponad godzinie wszyscy byli powrotnie na pokladzie - mi szusnela mysl czy nie zostac by tak w Bahrajnie na dluzej - ale po 5 kolejnych godzinach ujrzalam z okna samolotu chmury nad Sri lanka i bujna zielen!