bylam, widzialam zdobylam
Historia Stmbulska rozpoczynam sie wraz z mailem Bartosza, gdzie zostalam poinformowana o czasie jego przyjazdu z Koijowa!! JUHUUU, nareszcie odwiedziny. Moi drodzy rodzice zasponosorowali mi ta wycieczke, za co oficjalnie jeszcze raz skladam uklony.
Bilety lotnicze udalo mi sie bez problemu zarezerwowac via internet – powrotny promocyjny taniego przewoznika Sun Express kosztuje 56eu przy szczeciu i rozgarnieciu… przy nie rozgarnieciu nalezy doplacac 40eu za dokonanie zmiany… (nie skomentuje).
Przy jednym dniu wolnym nie latwo cokolwiek odleglego zaplanowac – a juz napewno Stambul. Ale coz, zawsze to jednak 1 dzien wolny doliczajac wieczor poprzedzajacy I konczac na poranku dnia kolejnego to juz prawie!! Z tego rachunku wychodzi okolo 36h wolnych. Zaplanowalam wiec spedzic 24godziny w samym Stambule a pozostale 12 podzielic na szczegoly transferowe i jakas drzemke.
Zostawilismy auto na parkingu wypozyczalni aut I poczatkowo Avis nas przepedzil a europecar sie nie zorientowalo, ze zostawiamy tam naszego Palio. Balam sie ze odkreca nam za kare parkowania kolo ale szyby powybijaja – jednak nie, cywilizowani ludzie nic nie zrobili;)
Wylecielismy przed 23 opuszczajac za wczesniejsza pisemna zgoda mojego menagera “zielgebiet” Antalya I juz pogodzinie wyladowalismy na lotnisku Sabiha godzine drogi od centrum Stambulu. Strasznie bylo mi w nocy zimno, zalowalam do rana ze wzielam tylko jeden sweterek I sandalki. Jakos dotrwalismy do 5.30 wyjezdzajac z hotelu lotnisko I udajac sie busem na przystan Kadikoey zeby stamtad doplynac do dzielnicy Eminou – dzielnicy znajdujacej sie w Europie.
Stambul lezy rozrzucony na dwoch kontynentach pomiedzy morzem Czarnym I Marmara, polaczeniem morz jest Bosfor. Mieszka tu 15mln ludzi, jest to jedno z najbardziej zaludnionych miast swiata.
Niczym typowi turysci stawilismy sie o punkt 9.00 przed wejsciem do Haghi Sofii I juz po 40min bylismy gotowi zobaczyc palac Topkapi wraz z moim pascalowskim przewodnikiem w dloni. Po ponad 2h skierowalismy sie jeszcze rzucic okiem na Hipodrom I Blekitny meczet z bliska I przechodzac przez zamkniety Kapali Caesi (kryty bazaar) zapakowalismy sie na prom na 2,5 godzinny rejs po Bosforze. Podziwialismy po jednej stronie Azje a po drugiej Europe, na obu brzegach prom zatrzymywal sie na wyznaczonych przystankach I co Seray (zameczek) to ladniejszy. Ostatnim przystankiem byl zamek gdzie spedzilismy ponad godzine wdrapujac sie na ruiny I podziwiajac morze Czarne.
Niestety nie zdazylismy tez na odwiedziny egispkiego bazaru bo przed 19.00 straganarze zamyskaja interesy I maja wolne. Nadrobilismy jednak zakupami w sklepach suvenirowych otrzymujac reheberskie indyrymy.
Ze, co dobre szybko sie konczy czas nastal do powrotu I zaczelo sie mniej wesolo jak okazalo sie ze prom nam zwial doslownie o 3min! Na 20 min wprowadzilo sie zamieszanie ale sprytni jestesmy I juz po kolejnych 20 min przytomnej reakcji I szybkiego marszu siedzielismy po drugiej stronie mostu, na innej przystani w identycznym promie otwierajac puszki Efezu.
Lot zostal opozniony o pol h I udalo nam sie zalapac na darmowa kawe, u Pana, u ktorego juz rano 3 kawy dostalam – ach ten indyrym;) zyc nie umierac!
Sam Stambul, duzy, z kawalem historii ale ja osobiscie orientu nie odnalazlam. Moze bazaar zawiodl, moze nie spodziewalam sie tak nowej architektury, moze malo widzielismy ale I tak bylo pieknie!!