Rafting przezylam i warto go polecac. Przygladalam się calej imprezie pod kątem organizacyjnym a mniej adrenalinowym, bo no coz... po zajeciach jaskiniowo skalokowych i kursowych – nie wystaraszy mnie nic tak szybko. W kazdym razie trafilam do pontonu z samym bossem – Aykutem, facet trenuje druzyny, a Turcja w kajakarstwie czy wioslarstwie jest 3 w Europie.
Spływ odbył się w wąwozie Koepurulu, na terenie parku krajoobrazowego na odcinku 14km, po godzinie splywu byla przerwa w jednej ze stu wybudowanych knajpek zeby po obiedzie splywac kolejna godzine. Po krotkim przeszkoleniu co robic jak się wpadnie do wody – przyjac rafting position – na plecach nogi zlaczone prosto przed siebie, balans rekami czekac az ktos wylowi, kto kiedy jak ma wioslowac – right/ left/ forward/ backward – bylo dużo radochy. Zastanawialo mnie jak oni to zrobili, ze po splywie przejechalismy do kawiarni a tam czekaly już na nas zdjecia i zmontowany film! Za jedyne 20eu..
Według mojego przewodnika pascalowskiego na końcu wąwaozu znajduje się starozytne miasteczko – tak więc jeszcze tam wroce!
A tak osobiscie sobie pomyslalam ile tu by bylo dla mnie fajnej pracy przy organizacji splywu czy przy fotografowaniu.