Wentylator od szefowej okazal się małą forelką, dziadostwo grzeje zamiast chłodzić... Za to dziś zdarzył się cud bo ocieplila się woda w prysznicu! W biurze przedstawiono mnie najwyzszemu i narzekalam na zakwterowanie „sprawa jest już w toku, pracujemy nad tym” tjaaa...
Dzisiejsze atrakcje zapewnial mi od 7.30 Sulejman. Przejachaliśmy do Kremer, bardzo ladnej okolicy, miejscowosci obslugiwanej, wysunietej najbardziej na zachód. Droga od Antalyi wiedzie wsrod skal i morza. Podejrzewam,ze już za niedlugo zbadam większość tych dzikich plaz.
Następnie Lara i Belek – mniej więcej wiem już jakich hoteli się spodziewac. Kazdy z nich jest resortem – zamknietym miasteczkiem gdzie są sklepy, 8 restauracji, bary, dyskoteki i cuda, kwiatki. Nie rozpracowalam jedynie ideei restauracji a la carte,a zachwyca mnie w kazdym hotelu pomysl serwowania szampana do sniadania.
Po trudach dnia (non stop cos się wzdarzalo, biedny Sulejman nie ma autentycznie czasu na przerwe, anulacje wycieczek, dokupywania, problem auta, opoznienie transferu..) spedzilam wieczor w Belku, majac pierwszy kontakt z morzem!!!! Spacerowalam plaza i podgladalam jeszcze hotele. Naszly mnie nieczyste mysli, jakby to czlowiek moglby do kazdego hotelu w kolejnosci wstepowac jako gosc i np. codziennie probowac inny bufet albo rozpijac się drinkami. To by bylo bardzo nieetyczne... i pewnie szybciej wrocilabym do domu:)
A co do ruchu drogowego, zaczynam juz jezdzic po turecku, bez migaczy, na czerwonym czesto, pozdrawiam auta przede mna dlugimi swiatlami jak tarasuja droge.
I strasznie smieca kierowcy! Cokolwiek im niepotrzbne to przez okna, papiery, worki, folie... Dzis facet mnie nawet szklanka zaatakowal jadac przede mna. Wypil herbate w aucie na skrzyzowaniu, to po co mu dalej da szklanka...przez okno...