Ostatni dzień w Kisumu poświęciliśmy na rejs z Ibrahimem po jeziorze Wiktorii na wysepkę zamieszkaną przez 5 rodzin, i powrót przez rybacką wioskę Dunga i hippo point gdzie pływają hipopotamy.Po rejsie w jednym z barów nad brzegiem, wszystkie jednakowo przez czyjąś pomyłkę zatytułowane "hotel" zastąpiliśmy chickena pyszną tuilipią. Każda ryba świeżo wyłowiona była przyrządzana dopiero na życzenia klienta. Klient w "kuchni" sam osobiście dokonywał wyboru co do okazu tulipi. Ibrahim po wycieczce przyłączył się do nas, skonsumował rybkę i zostawił z rachunkiem...
Tego dnia wykupiliśmy bilety na nocny pociąg w pierwszej klasie do Nairobi, niestety wbrew naszym planom okazało się, że pasażerowie drugiej klasy podróżują w 4 osobowych przedziałach podzieleni ze względu na płeć. Zmuszeni byliśme zapłacić zamiast 600 szylingów 1400 za przejazd do stolicy. Ale nie mieliśmy co narzekać, pierwsza klasa ma przedział z leżankami, dwu osobowy, zamykany, z kranem, szafą , z zamawianym serwisem gastronomicznym. Skorzystaliśmy z afrykańskiej herbatki o 21:D a rano pan od serwisu zaprosil nas na śniadanie do wagonu restauracyjnego (jajka z tostami i kawa, która była herbatą;)
Znów trasa na tym porannym odcinku okazała się bardzo malownicza, przez pola Wielkiego rowu aż do dzielnic slumsowych zlokalizowanych na wschodzie stolicy. Slumsy z wieloma przerażającymi scenami rozciąga się przez ok.20 minut jazdy... Nairobi jest jednym z najważniejszych miast w Afryce,czwartym światowym centrum ONZ, najmłodszym, najszybciej rozwijającym się, najwyżej położonym (1700m.n.p.m) i największym (3 miliony mieszkańców) w Kenii. Pierwsze wrażenia zależą od strony z której się przyjeżdża. Na pewno Nairobi pod wieloma względami przypomina miasta europejskie (sto lat historii)z paromanasto biurowcami ale da się szybko zauważyć, że brak miastu duszy. Urzekającym może się okazać dynamizm miasta.
W Nairobi skorzystaliśmy ponownie z przechowalni bagaży przy biurze Akamby i zaopatrzyliśmy się w bilety na nocny autobus do Mombasy, ponownie wyjazd o 21.00. Dzień w większej części scedziliśmy w dzielnicy Karen, jadąc strasznie powolnym autobusem #24 do muzeum Karen Blixen. Prezentowane są tam w większości autentyczne eksponaty związane z życiem i twórczością Karen w Kenii oraz stroje Meryl Streep i Redforda wykorzystane w ekranizacji powieści "Pożegnanie z Afryką". Ogród zachowany w oryginale.
Jadąc autobusem należy się zgłosić u pani sprzedającej i kasujacej bilety, najlepiej dodatkowo w czasie jazdy upominać, że chce się wysiąść pod muzeum, bo pani może zapomnieć i wtedy trzeba kolejna przesiadkę do powrotnego autobusu aranżować i przeprawiać się przez błoto na ulicy...wiem co mówię;)
Oprócz muzeum, w odległości 200m znajduje się Swedo Hause i Karen Club, gdzie znajdował się dom szwedzkiego plantatora kawy, miło tam odpocząć przy filiżance kawy.
W tym rejonie, jednej z prowincji Nairobi, znajduje się też Nairobi National Park (z lwami,gepardami, nosorożcami i innymi dużymi zwierzakami),rezerwat żyraf, park etnograficzny plemienia Masajów - słowem dwa dni zwiedzania.
Powrotnie do centrum podjęłam próbę złapania okazji, niestety złapało się matatu. Przed nocnym autobusem odwiedziliśmy miejsce gdzie bywa każda znana osobistość bywając w Nairobi - The Simmers, szczerze bez rewelacji, na otwartej scenie jakiś młody Jackson śpiewający do piwa, ale jak zwykle radośnie.