Poznym popoludniem ok 17 dotarlam tuk tukiem 20 km na polnocny wschod do Lwiej skaly - Sigiriyi. Nie bylam przekonana o swoich silach ale zaraz po rzuceniu plecaka do malego FlowersInn (nocleg 7usd) wdrapalam sie na 183metrowy granitowy monolit.
II w ne pewien krol urzadzil ze skaly naturalna fortece. Na jej szczycie kazał zbudować pałace, pawilony, baseny i ogrody. Po większości obiektów zostały dzis tylko fundamenty.Sigiriya słynie z fresków przedstawiających półnagie, obdarzone imponującym biustem królewskie nałożnice.
Przed wejsciem ominelam jakims trafem (wcale nie specjalnie, ale musialam sie przedrzec przez kawalek lasu) kasa biletowa, jednak nadrobilam placac 30usd przed wejsciem do freskow i schodami w gore...
W drodze powrotnej zamiast isc jak przyszlam ja chcialam zobaczyc stojacego budde przy wejsciu, zrobilo sie ciemno, droga sie zakrecala, trusci sie wszyscy potracili, zjezdzali do domow tylko rolnicy z pol ryzowych. Na ciemnej drodze znalazlam kotka wlk. 9cm, przenioslam go pod domy rolnikow.
Padlam spac o 19.30