W Rabacie znaleźliśmy się o 2 w nocy. Gdyby nie była to ostatnia stacja napewno przegapilibyśmy ją bo żadna z nich nie jest oznakowana.
Pierwszu ranny pociąg do Fezu odjeżdżał o 7.15 oznacza to dla nas 5h nocnego zwiedzania Rabatu bez możliwości okupowania stacji pkp ze względu na jej przebudowe.
Już po dwóch godzinach przeszła nam ochota na spacer po opuszczonym mieście, choć frapowała mnie bardzo secesyjna architektura. Zobaczyliśmy ocean i znaleźliśmy na szczęście non stop otwarty lokal. Przekąszając moją ulubioną groszkową zupę, spiąc na stole czas jakoś minął i po 7 siedzieliśmy już w pociągu do Fezu (76dh).